Bez tytułu
Komentarze: 0
Hejka
Jestem Iza i jestem tu nowa wiec bardzo prosze o wyrozumiałość jeśli będę robiła tu coś nie tak :) Nigdy jeszcze nie pisałam bloga, a teraz nakłoniła mnie do tego sytuacja. Muszę sie wygadać i nie mam komu :( to jest jedyne miejsce gdzie mogę być naprawdę do końca szczera...
Tak czasami sobie sie zastanawiam co ja takiego w życiu zrobiłam, że nie mogę być szczęśliwa, nie mogę ułożyć sobie normalnie życia.
Już myślałam, że w końcu zacznie się układać. Spełniło się moje marzenie i dostałam się do zespołu dp i jestem już prawdziwą tancerką tak jak chciałam zawsze, do tego zaczełam spotykać sie z fajnym chłopakiem z którym było mi naprawdę dobrze, ale niestety się skończyło... :(
Po moim ostatnim związku z M. nie mogłam długo długo dojść do siebie, bardzo cierpiałam, strasznie Go pokochałam ale On po jakimś czasie stwierdził, że to nie to i wrócił do swojej byłej. Przez prawie dwa lata nie mogłam nikogo znaleźć kto by mi się spodobał, wszystkich chłopaków porównywałam do Niego i nikt nie był tak cudowny. Ale w wakacje brat zabrał mnie ze sobą nad jezioro i tam poznałam jego kolegów. I właśnie tam poznałam B. Od razu wpadł mi w oko. Jako pierwszy z nich wszystkich zapoznał się ze mną i zaczął rozmawiać. Potem jeszcze co jakiś czas widywaliśmy sie jak byłam z bratem no i po jakimś czasie B. wziął mój nr od mego brata i tak sobie pisaliśmy ze sobą przez jakiś czas. Aż po jakimś czasie kontakt się urwał i byłam pewna, że znudziło mu sie, ale po pewnym czasie napisał do mnie na gg że jest w Anglii. I znów tak sobie pisaliśmy tylko tym razem na gg. Któregoś dnia tak od słowa do słowa i przyznał mi się że strasznie mu się spodobałam od początku. Ucieszyło mnie to bo ON też mi się podobał tylko nie mogłam sobie darować że nie powiedziałam Mu tego jak był w Polsce. Strasznie mnie prosił żebym poczekała na Niego, miał wrócić za kilka miesięcy, więc zgodziłam się tym bardziej, że i tak nie mialam tu nikogo na oku. I tak mijał miesiąc za miesiącem a On ciągle nie wracał, mówił, ze nie może, że ma problemy i chciał żebym przyjechała do Niego na troche ale obowiazki jakie tu mialam nie pozwalały mi na to :( I tak minął rok jak czekałam na Niego aż w końcu zrobił mi niespodziankę i nie mówiąc nic nikomu wrócił :) Byłam wtedy chyba najszczęśliwsza na świecie, tyle czekałam i w końcu wrócił :) Niestety nie widywaliśmy się często, bo ja w miedzy czasie przeniosłam się do innego miasta, 150km od mego B. Ale postanowiłam i wróciłam do domu i była między nami odległość 30 km :) Było naprawdę super, chciał żebym przeprowadziła się do Niego ale ze względu na to że mieszka z rodzicami nie zrobiłam tego ale często nocowałam u Niego. No i stało się to czego najbardziej sie obawiałam. Zaczęło się coś psuć, On miał coraz mniej czasu dla mnie, wolał iść z kolegami na piwo tak jak było przed wyjazdem do Anglii, chociaż ciągle zapewniał mnie kocha. aż w końcu nadszedł taki dzień że ja już miałam dość wszystkiego i powiedziałam że albo spotka się w końcu ze mną i porozmawiamy albo już nie chcę nic. No i miał dziś do mnie przyjechać. Po południu napisał mi że przeprasza, że nie możemy się spotykać, że zrobił coś głupiego, że tak będzie lepiej i bardzo żałuje. Strasznie mnie to zabolało, czekałam na Niego tyle czasu, starałam się rozumieć, zaufałam mu bezgranicznie a On mi zrobił coś takiego. Oczywiście napisałam Mu co o tym wszystkim myśle i oczywiście całe popołudnie ryczałam :((( Poźniej na gg napisał mi że zadzwoni i powie mi co się stało naprawdę. Czuję, że zdradził mnie i ta dziewczyna zaszła z Nim w ciąże.... :((( zobaczymy co mi powie, jeśli wogole cos powie :((( a ja głupia tak mu zaufałam :(((((
A żeby tego wszystkiego było mało to w Wielkanoc odezwał sie po 1,5 roku żadnego kontaktu mój były M :( niby pod pretekstem złożenia życzeń (czego nigdy nie robił) ale szybko doszło do tego, ze zaczął mówić mi że zawsze będzie o mnie pamiętał, nigdy nie zapomni wspólnych dni itp i zaczął żalić mi się, że nie jest już ze swoją dziewczyną, że to już na prawdę koniec itp. Nie wiedziałam co mam Mu mówić i po co wogóle On mi takie rzeczy mówił i do tej pory tego nie wiem i pewnie się nie dowiem....
hoho ale się rozpisałam :/ mam nadzieję, że chociaż jedna osoba czytająca to dojdzie do końca i nie zaśnie :P może lepiej już będę kończyć a jutro napiszę jak tłumaczył się mój B. jesli jeszcze wogole zadzwoni...
pozdrowionka :**
Dodaj komentarz